Klasyczna, najlepsza na świecie babka drożdżowa z rodzynkami upieczona według rodzinnej receptury. Babka zawsze wychodzi tak samo pyszna, miękka i ma wspaniały aromat. Przepis na królową wielkanocnego stołu jest już na blogu tutaj, warto jednak ją przypomnieć. By babka upiekła się fantastycznie, a ciasto było puszyste i miękkie, potrzebny jest czas i cierpliwość.
50 g drożdży
500 g mąki pszennej
160 g cukru
2 jajka
2 żółtka
1 szklanka mleka
1 łyżka ekstraktu waniliowego
szczypta soli
150 g rodzynek
Rodzynki sparzyć gorącą wodą i odcedzić. Z
połowy ilości mleka, drożdży, łyżki cukru i dwóch łyżek mąki zrobić
rozczyn. Miękkie masło utrzeć z cukrem. Do utartej masy dodać jajka, żółtka i dalej ubijając. Dodać pozostałe mleko, mąkę, sól i ekstrakt. Na
samym końcu dodać wyrośnięty rozczyn oraz rodzynki i ubić.
Ciasto należy pozostawić w misce do wyrośnięcia, następnie zbić ciasto i
ponownie pozwolić mu wyrosnąć. Ciasto wyłożyć do formy z kominem
wysmarowanej masłem i obsypanej tartą bułką. Pozostawić babkę do
wyrośnięcie, następnie posmarować ubitym białkiem i piec w piekarniku
nagrzanym do 170º C około 50 minut.
Klasyczna drożdżowa baba też musi być! Wesołych Świąt :-)
OdpowiedzUsuńCudowna, klasyczna baba :) Zdrowych i spokojnych Świąt Wielkanocnych!
OdpowiedzUsuńwww.brulionspadochroniarza.pl
Dziękuję, z dużą wzajemnością:)
OdpowiedzUsuńKlasyka wymiata!
piękna, tradycyjna baba
OdpowiedzUsuńWesołych!
Piękna babka! Wesołych Świąt Kamilko dla Ciebie i Twojej rodziny. :)
OdpowiedzUsuńBaba perfekt i widzę ,że z ciasta ucieranego (ja takie robię do placka z śliwkami wczesną jesienią-ciasto ucierane drożdżowe , mniam)
OdpowiedzUsuńKamilko radości życzę na ten świąteczny czas
buziaki
Piękna ta babka :) kliknęłam w ten stary post i chylę czoła nad Twym postępem zdjęciowym :))))
OdpowiedzUsuńbuźka!
Alucha, dziękuję :)
UsuńKamilko, powiem Ci, że o ile słodycze na mnie nie działają za bardzo, to w tę Wielkanoc moja wspaniała Teściowa zrobiła babę drożdżową według przepisu mojej nieżyjącej już Babci, nie byłam w stanie się jej oprzeć. Baba stała przede mną i co i rusz odkrawałam sobie kawalątek. Podczas posiedzenia udało mi się zjeść jej pół - nie umiałam inaczej. Nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że gdzieś obok tej baby stoi moja Babcia i z uznaniem kiwa głową, że wszystko jest tak jak być powinno :) Wzruszyłam się tym Twoim wpisem, choć wcale nie było to w planie.
OdpowiedzUsuńCo tu dużo gadać: wspaniała :-)
OdpowiedzUsuń