codzienność

środa, 9 stycznia 2013

dżem z owoców granatu


Granat według źródła uprawiano już 5 tysięcy lat przed naszą erą. W starożytnej Grecji i Egipcie roślinę tę czczono jako świętą, a starożytna medycyna Chin uznawała sok z granatu za skoncentrowane życie i symbol długowieczności. Z powodu dużej ilości nasion granat stał się symbolem płodności i siły rozrodu roślin. Granaty pochodzą z Persji i Mezopotamii. Od wieków uprawiano je także w Indiach i na Kaukazie. Wiedza o nich dotarła do Europy za sprawą wschodnich baśni, bajek i legend. Do Syrii, Grecji i Hiszpanii przypłynęły wraz z fenickimi kupcami. Według greckiej mitologii, sprowadziła je na Cypr świadoma mocy granatów, bogini miłości - Afrodyta. Doceniło je także Cesarstwo Rzymskie - krzewy granatowca zdobiły ogrody możnych i patrycjuszy, a kuszące owoce dodawano do menu wykwintnych biesiad. W wiekach średnich granaty odkryto na nowo - sprowadzili je do Hiszpanii Arabowie. Tradycja żydowska mówi, że granat zawiera w sobie 613 nasion na podobieństwo 613 przykazań Tory. Również lekarze opiekujący się Aleksandrem Wielkim używali tego owocu jako skutecznego medykamentu. Soczyste owoce granatu budzą do życia niczym rześki, wiosenny poranek. W nich ponoć kryła się tajemnica królowej Kleopatry, która świadoma dobroczynnego wpływu owoców na urodę zajadała się nimi obficie. Nic zatem dziwnego, że w swoich czasach była wzorem kobiecej urody i podbijała męskie serca, nie wyłączając samego Cezara. Hipokrates, ojciec wszystkich medyków, odkrył, że owoc ten może być użyteczny przy leczeniu bezpłodności oraz może znosić objawy przekwitania. Owoc granatu był na przestrzeni dziejów zawsze kojarzony z kobietą, a niektórzy badacze Biblii twierdzą, że zakazanym owocem w ogrodzie rajskim nie było jabłko, lecz granat. Granat czczony był jako roślina święta, odegrał wielką rolę w obrzędach na Bliskim Wschodzie. Uznawano go za symbol odradzania się i płodności, a kwiat uchodził za symbol miłości. W świecie antycznym związany był z kultem Demeter, Persefony, Hery i Afrodyty. Te boginie przedstawiano najczęściej z owocem granatu przy piersi. W Grecji do dzisiaj weselni goście sypią ziarna granatu pod nogi młodej parze, na znak szczęścia i pomyślności. Ponadto granat, ze względu na swój kształt, stał się pierwowzorem królewskiego berła oraz korony europejskich władców.
 
 
Granat to owoc o bardzo dużej zawartości polifenoli, które wiążą wolne rodniki. Produkty z owoców granatu zawierają bardzo dużo zdrowych substancji, łatwo przyswajalnych cukrów oraz witamin. Granat ma szerokie zastosowanie w przemyśle spożywczym. Sporządza się z niego soki, galaretki, używa do produkcji wina i syropu. Z tego wyśmienitego owocu z mnóstwem soczystych ziarenek warto też przygotować dżem. Pyszny dżem z owoców granatu doskonale smakuje podany do naleśników, idealnie komponuje się z serami pleśniowymi.
 
500 ml soku z granatu
200 g cukru
20 pektyny
1 łyżka soku z cytryny
 
pestki z 1 granatu
 
Sok wlać do garnka, wsypać cukier i całość zagotować. Dodać pestki z granatu, sok z cytryny, pektynę i ponownie zagotować. Całość gotować około 5 minut, gorący dżem przełożyć do wypieczonych słoików i zakręcić.

39 komentarzy:

  1. Co ja bym dała za taki słoiczek! Pyszności:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Malwinna, mogę podesłać, jeszcze czas świąteczny trwa. Ściskam!

      Usuń
  2. Przepiękny !
    Słoik z taką zawartością to skarb.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amber, prawda, bo te ziarenka wyglądają jak szlachetny skarb :) Pozdrawiam

      Usuń
  3. mmmm
    smakowicie wygląda:D pycha

    OdpowiedzUsuń
  4. No to teraz mam ochotę na naleśniki z Twoim dżemem, a na deser ser pleśniowy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. BernadettaP, tym bardziej mi miło. Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  5. Wspaniały!
    Z serem pleśniowym musi być wyborny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magda, i ser i dżem znika w zastraszającym tempie :) Pozdrawiam

      Usuń
  6. Jadłam ostatnio ciasto bezowe z takim dżemem i było boskie! Chętnie przygotuję go w domu, nie tylko do ciasta! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszka, do bezy cudownie będzie pasować, myślę, że to będzie moje ulubione połączenie. Pozdrawiam

      Usuń
  7. Wspaniały dżem! Dodałabym go do wszystkiego ;)

    Buziole ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sara, też tak uważam, więc czas na kolejną partię :) Pozdrawiam

      Usuń
  8. Jej , jaki kolor , Kamilka to prawdziwy raj co?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aluś, skoro granat był w edenie to w ogrodach babilonu też na pewno rósł, prawda :) Mnie bardzo smakuje, mojemu Tacie bardziej odpowiadałby bez pestek :))

      Usuń
  9. ale ma cudowną konsystencję... idealną do wyjadania łyżeczką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kaś, zdecydowanie tak wyjadany bardzo smakuje :) Pozdrawiam

      Usuń
  10. Odpowiedzi
    1. Moja Manufaktura Smaku, dziękuję, pozdrawiam!

      Usuń
  11. Nigdy nie jadłam, a wygląda po prostu znakomicie! Piękny kolor!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Majana, to też mój debiut, nawet nie wiem, czy można taki dostać w sprzedaży. Pewnie można go jeszcze dopracować, choć i taki jak jest bardzo nam smakuje. Pozdrawiam

      Usuń
  12. ciekawa historia z tym granatem! nie wiedziałam że podejrzewa się go bycie owocem poznania dobrego i złego!:) a taki dżemik, to faktycznie - grzechu wart!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosiu, brzmi egzotycznie prawda :) A dżemik bardzo polecam :) Pozdrawiam

      Usuń
  13. Doskonały!!!Wygląda nieziemsko!!!Zwariowałam na punkcie granata, więc wpasowałaś się doskonale ze swoją propozycją. Trzeba przyznać, że dyskonty mają je w doskonałej jakości...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magda, korzystajmy więc z jego dobrodziejstwa, pozdrawiam

      Usuń
  14. wygląda jak płynne klejnoty, nigdzie dotąd nie spotkałam się z takim przepisem na dżem z tego owocu, aż dziwne. A teraz akurat jest sezon więc super. Czy pestki nie przeszkadzają w dżemie? ja bym ich chyba nie dodawała...
    Pozdrawiam,
    Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Monika, bez pestek też będzie dobrze, mój Tata wolałby bez, mnie nie przeszkadzały. Pozdrawiam

      Usuń
    2. dzięki, jak są małe pestki w dżemach, na przykład z malin, to ja jakoś nie lubię.

      Usuń
  15. Kiedy nadeszła zima, zaczęłam żałować, że latem zabrałam się tylko za wytrawne przetwory. Chodził za mną domowy dżem lub konfiturą. A tu nagle niespodzianka, można przecież do tego wykorzystać owoc, na który teraz jest sezon jak np. granat. Świetny pomysł, do tego nigdy nie próbowałam przetworów o smaku granatu :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Piękny i wygląda bardzo smacznie ten dżem. Nie wiem, dlaczego sama na niego nie wpadałam ? :D

    Pozdrawiamy serdecznie

    Tapenda

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie wpadłabym na przygotowanie dżemu z granatów. Ale bardzo mi się ta idea podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Faktycznie wygląda apetycznie, ale przypomina raczej konfiturę, a nie dżem! Ilość cukru i sposób wykonania też o tym świadczy :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asten Alien, w konfiturach nie używa się środków konserwujących, wystarczającym konserwantem jest cukier, przeciętnie na 1 kg owoców stosuje się nawet 2 kg cukru, więc to jest dżem :) Pozdrawiam

      Usuń
    2. Cz. 1: Z etykiety pektyny jednego z producentów: "Pektyna amidowana 100% do wyrobu konfitur, dżemów i innych przetworów owocowych".
      Konfiturex: "Środek żelująco-konserwujący do konfitur lub dżemów ze wszystkich rodzajów owoców".
      Kuchnia Polska (Warszawa 1952): "Z owoców możemy przygotować następujące rodzaje przetworów, w zależności od stopnia słodkości i czasu obróbki: konfitury, dżemy, marmolady i powidła. Do najsłodszych należą konfitury, w których używamy najwięcej cukru - 1:1 lub więcej w stosunku do pulpy owocowej (nie wliczamy tu soku i innych dodatków), a czas smażenia jest najkrótszy (często stosuje się smażenie w syropie cukrowym lub z dodatkiem środków żelujących w przypadku owoców zawierających dużo soku). Drobniejsze owoce wykorzystujemy w całości, większe posiekane w drobną kostkę. Na drugim miejscu są dżemy i marmolady, które należą do przetworów średniosłodkich, stosunek cukru do pulpy owocowej wynosi ok. 1:2, choć w przypadku dżemów z bardzo słodkich owoców można zrezygnować z cukru lub dodać go niewiele. Tu czas smażenia w porównaniu do konfitur jest znacznie dłuższy, ponieważ chodzi o zagęszczenie owoców poprzez powolne odparowanie wody. Do dżemów wykorzystuje się część owoców przetartych i część w całości, natomiast w marmoladach owoce są zawsze przetarte. Powidła są najmniej słodkimi przetworami owocowymi (nie licząc dżemów bezcukrowych lub niskosłodzonych), do których nie dodaje się cukru lub tylko minimalną jego ilość i wykonuje się je najczęściej ze śliwek lub jednego gatunku owoców o różnym stopniu zagęszczenia. Niektóre powidła robi się nawet w kilkudniowych etapach." CDN

      Usuń
    3. Cz. 2: Obecnie jest coraz więcej zamieszania informacyjnego (zwłaszcza w internecie, gdzie każdy może napisać wszystko i na każdy temat, widzę to choćby w zakresie mojej profesji ile bzdur jest publikowanych pod pozorem pseudonaukowości, a największą pułapką jest wikipedia, na którą coraz więcej osób się powołuje jak na encyklopedię, tylko ta była wydawana przez profesjonalistów, a wikipedię tworzą głównie amatorzy i szczególnie lekarze i psycholodzy łapią się za głowę, bo akurat w tych dziedzinach publikowane bzdury mogą stanowić największe zagrożenie, bo tu chodzi o zdrowie i życie), i zamieszanie panuje też choćby z odróżnieniem poszczególnych rodzajów przetworów, dlatego wolę trzymać się sprawdzonej klasyki, która jest dość przejrzysta. Od siebie dodam tylko tyle, że obecnie w dżemach coraz częściej wykorzystuje się metodę janginizacji, której jestem zwolennikiem (współczesne wykorzystanie znajomości reakcji biochemicznych i kuchni makrobiotycznej), czyli dżemy bez grama cukru, a mimo to nadal słodkie (w tej metodzie za pomocą szczypty soli wydobywa się naturalny cukier z owoców (dlatego sprawdza się to raczej w owocach słodkich). I jeżeli już muszę, np. w przypadku kwaśnych owoców, to używam cukru trzcinowego lub miodu. Dlatego wolę dżemy (ze względu na brak cukru lub znikomą jego ilość nie muszę się ograniczać, bo uwielbiam smak owoców, więc dżemy idą na kanapki, do naleśników, ciast itd.), choć robię też konfitury, których używam zamiast cukru do herbaty, jako dodatek do deserów, np. do budyniu itd.). Generalnie w mojej rodzinie też nikt nie przepada za zbyt słodkimi rzeczami i preferujemy bardziej kwaskowe. Dlatego zainteresował mnie Twój przepis, bo przecież granat też należy raczej do kwaskowych owoców, choć przepadam za niemal wszystkimi południowymi i egzotycznymi owocami (króluje ananas), mimo że wiele z nich jest bardzo słodkich (np. wspomniany ananas, mango, kaki i oczywiście granat, choć ten jest chyba najmniej opłacalny, bo miąższ stanowi zaledwie 40% wagi całego owocu, więc wychodzi dość drogo; nawet z ananasa można wykorzystać łupiny do przygotowania zdrowotnego wywaru/herbatki, czy odżywczego zimnego napoju lub odpowiednika naszego cydru - mega bogatego w probiotyki, zaś rdzeń ananasa wykorzystuję też do dżemu, bo w nim jest najbardziej skoncentrowana ilość zdrowotnych składników, a większość ludzi z nieświadomości wyrzuca to co najzdrowsze, bo w "internetach" piszą, żeby wyrzucić, albo co gorsza, że są trujące!). CDN

      Usuń
    4. Cz. 3: A co do tego przepisu, to poza sokiem jest tu tylko jeden granat (przy średniej wielkości ok. 40 dkg, miąższ wynosi jedynie ok. 15-20 dkg), a cukru jest 20 dkg, czyli stosunek 1:1, natomiast owoce gotujemy w syropie (z cukru i soku), dlatego skojarzyło mi się to z konfiturą (a przynajmniej w takim rozumieniu, jak podaje to klasyka kuchni polskiej; poza tym ze zdjęcia wynika, że jest nieco rzadsza niż typowy dżem). I to nie był żaden zarzut, bo przecież konfitury nie są niczym gorszym niż dżemy (co najwyżej mniej zdrowe, jak wszystko co zawiera cukier lub sztuczne konserwanty, dlatego staram się unikać wszelkich fixów - wyjątek robię jedynie dla bardzo kwaśnych owoców, gdzie trzeba dodać też więcej cukru, np. do wiśni). Czasami trafiają się atrakcyjne promocje na owoce południowe, więc szkoda tego nie wykorzystać, a wiadomo, że świeżych nie można zbyt długo przechowywać (a przynajmniej niektórych). U mnie w jednym ze sklepów ostatnio pojawiła się mega promocja na granaty (2 zł/kg), więc szukam ciekawych przepisów, by je wykorzystać. Okazuje się, że Polacy wciąż boją się nowych smaków (widzę to po przepisach, gdzie bardzo ubogo wykorzystuje się np. zioła i przyprawy świata, czy właśnie owoce południowe, bo nie ma zbyt wielu przepisów z wykorzystaniem tych owoców w przetworach - z granatów znalazłem tylko dwa przepisy, nie licząc tych, gdzie granat traktowany jest jedynie jako "egzotyczny akcent" do innych owoców). W promocji były też ananasy po ok. 2 zł/kg, a obecnie są kaki po ok. 3 zł/kg (normalnie to po 3 zł/szt.). I dziwiłem się, że na żadne z tych owoców w takich cenach nikt się nie rzuca (jak to bywa przy innych promocjach), więc obawiałem się, że te owoce są jakiejś gorszej jakości. Dlatego najpierw kupiłem tylko po 2-3 szt. na spróbowanie, a gdy się okazało, że są wyśmienite, to pobiegłem od razu po 5 kg, aż kobita przy kasie zdziwiona pytała, czy to to jest dobre i co ja z tym robię, że aż tyle kupuję :D A gdy jej zrobiłem krótki wykład o niesamowitych właściwościach ananasa (poza tym, że jest po prostu przepyszny, to działa silnie p/zapalnie, p/bólowo, p/nowotworowo itd.) oraz jak się go obiera i je, to najpierw patrzyła na mnie z niedowierzaniem, a po chwili zwołała kilka swoich koleżanek, by sobie odstawiły po parę sztuk, bo ponoć to lepsze niż te z puszki i w dodatku zdrowe :D A chodziło tu o naprawdę dużą sieć w 100-tys. mieście, a nie gdzieś na wiejskiej prowincji (choć w dobie internetu każdy ma dostęp do wiedzy, więc wielkość miejscowości nie ma znaczenia, choć wiadomo, że gorzej z dostępem do niektórych produktów, ale przecież mamy jeszcze Biedronki, które obsiadły każdy zakątek Polski haha)! CDN

      Usuń
    5. Cz. 4: Sam dopiero niedawno trafiłem na rzetelne badania nad właściwościami ananasa (od kilku lat zmagam się z ciężką odmianą choroby autoagresywnej, więc szczególnie mnie to zainteresowało) i na początku trudno było mi uwierzyć w te rewelacje (m.in. do dziś naukowcy badają ten owoc, bo jeden z jego składników działa bardzo podobnie jak jeden z cytostatyków stosowanych we współczesnej chemioterapii). Zawsze ciężko przechodziłem nawet zwykłe przeziębienie, z którym męczyłem się po 2-3 tyg., a gdy zajadałem się ananasem (na surowo, w postaci dżemu, soku i napoju, bo akurat zbiegło się to z tą promocją), to już po dwóch dniach stanąłem na nogi, ale wtedy jeszcze nie miałem świadomości, że to właśnie ananas ma takie właściwości (ogólnie tylko wiedziałem, że jest po prostu zdrowy, zresztą jak każdy owoc) i dopiero potem zacząłem zgłębiać temat, gdy mi gdzieś wpadła informacja, że ma też wyjątkowe właściwości p/nowotworowe. A wcześniej dziwiło mnie, gdy zauważyłem w aptekach... ananas w kapsułkach (sproszkowany wyciąg z ananasa)! Wtedy wydawało mi się to śmieszne i uważałem to za żerowanie na ludzkiej naiwności. Teraz znając już szczegóły uważam za głupotę kupować go w kapsułkach, gdy mamy go pod dostatkiem świeżego w sklepach i czasami w bardzo atrakcyjnej cenie (nawet przy regularnej cenie zawsze wyjdzie taniej niż kapsułki, bo wiadomo, że koncerny farmaceutyczne chcą zbić kasę na czym tylko się da, a świeży owoc zawsze zdrowszy niż "apteczny", a przede wszystkim dużo smaczniejszy)! Dlatego od tamtej pory wykorzystuję każdą możliwą okazję, by namawiać innych: ludzie! nie żałujcie sobie ananasa pod każdą postacią! Choć im mniej przetworzony, tym lepszy! I poza jego pióropuszem, można wykorzystać go w całości! A w sumie... to i ten pióropusz można wykorzystać! :D Podobno można go ukorzenić i wyhodować sobie własnego ananasa (piszę "podobno", bo jeszcze tego nie wypróbowałem, ale mam zamiar... a póki co, to przynajmniej Perfekcyjna Pani Domu, czyli Małgorzata Rozenek przekonuje, że nie jest to trudne i da się). Niestety nasze krajowe owoce pod tym względem (tzn. pod względem składników zdrowotnych) nie dorównają południowym (wiadomo więcej słońca, to i więcej witamin), ale nie lekceważę nawet tych naszych, choć niestety są bardzo krótko (np. czereśniami obżeram się kilogramami, a truskawek żaden kraj nie ma lepszych, natomiast z jabłek są najlepsze dżemy i musy, z węgierek powidła i z pigwy konfitury; choć z tego co wiem żadne z nich zdrowotnie nie dorównują południowym). No to się rozpisałem jak nigdy, aż przekroczyłem limit przewidziany na jeden komentarz, więc musiałem podzielić go na cztery części, a granaty czekają na wypróbowanie Twojego apetycznego przepisu :P Aż nie mogę się doczekać jaki będzie w smaku... ale o tym w następnym odcinku ;) No, bez przesady - będzie znacznie krócej :D Pozdrawiam!

      Usuń
    6. Asten Alien, bardzo dziękuję za wszystkie informację :) Morał z tego dla mnie taki, że należy słuchać własnego organizmu i czerpać w warzyw i owoców to co najlepsze dla nas. Czekam na opinię co do dżemu - konfitury hihihi. Pozdrawiam

      Usuń

Dziękuję, za wizytę na moim blogu.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Snow-Falling-Effect