Fallen chocolate cake, to upadające czekoladowe ciasto z malinami w słodkiej glazurze. Ciasto jest bardzo czekoladowe i wilgotne, z dużą ilością owoców polanych słodką glazurą. Ciasto to po upieczeniu na opaść, w taki sposób by utworzył się dołek, w którym mają znaleźć się owoce. Przepis na ciasto pochodzi stąd.
140 g gorzkiej czekolady
120 g cukru
80 g masła
3 jajka
1/2 łyżeczki skórki otartej z pomarańczy
1 łyżeczka likieru pomarańczowego
2 1/2 szklanki malin
1 galaretka wiśniowa
cukier puder
80 g masła
3 jajka
1/2 łyżeczki skórki otartej z pomarańczy
1 łyżeczka likieru pomarańczowego
2 1/2 szklanki malin
1 galaretka wiśniowa
cukier puder
Czekoladę rozpuścić z masłem w kąpieli wodnej i odstawić aby przestygła. Żółtka zmiksować z połową ilości cukru kilka minut, a aż masa będzie jasna i puszysta. Następnie dodać jeszcze ciepłą czekoladę z masłem i miksować do chwili połączenia się składników. W osobnej misce ubić białka na sztywną pianę i pod koniec dodać drugą część cukru. Miksować, aż piana będzie się błyszczeć i będzie mocno sztywna. Pianę delikatnie połączyć z masą czekoladową. Ciasto przelać do wyłożonej papierem do pieczenia tortownicy o średnicy 20 cm i wstawić do nagrzanego do 175° C piekarnika. Piec około 40 minut. Upieczone ciasto odstawić do wystygnięcia i dać mu czas, by się zapadło. Na około godzinę przed wypełnianiem ciasta owocami przygotować galaretkę. Galaretkę rozpuścić w 200 ml wody i odstawić do całkowitego wystygnięcia, powinna być gęsta. Kiedy ciasto jest już zimne, zagłębienie wypełnić owocami i polać je delikatnie galaretką. Dodatkowo ciasto obficie posypać cukrem pudrem i wstawić do lodówki na około 2 godziny.
Super wygląda z malinami :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Piękne !
OdpowiedzUsuńI tyle malin.Mogę kawałeczek?
fallen, to ja, in love with this cake:))) chociaż znając moje szczęście, jak w przepisie jest napisane że ciasto ma opaść, to moje pewnie na złość wyrośnie;)))) pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńKasia, dziękuję za przepis! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAmber, kochana częstuj się. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGosiu, kochana ono upadnie gwarantuje. Jeśli mnie się udało, to Tobie musi! Uściski!
OdpowiedzUsuńJAk pysznie wygląda to ciacho!:)
OdpowiedzUsuńNiezłe :) Opadnięte ciacho to zazwyczaj katastrofa.Nie wyszedł zakalec?
OdpowiedzUsuńMajana, jest świetne, a maliny dobrze do niego pasują. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKatie, nie zakalca nie ma, konsystencją przypomina brownie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSielankowo-jesienne klimaty na zdjęciach i talerzu :)
OdpowiedzUsuńDla takiego ciasta gotowa bylabym spedzic godzinke wiecej na silowni :)
OdpowiedzUsuńA dlaczego akurat upadające? Ja bym powiedziała wznoszące.. do granic przyjemności z jedzenia.. :)
OdpowiedzUsuńSmakowite <3
Pozdrawiam serdecznie!
Pycha !
OdpowiedzUsuńA ja wczoraj własnie siedziałam w krzakach z malinami w poszukiwaniu wspaniałych owoców. :)
Oj zjadłabym kawałeczek :)
Maggie, ja dłużej spacerowałam z psem :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPanno L, upada by wznieść się na naszych podniebieniach. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGrażynko, skoro są malinki to do ciasta już tylko mały kroczek. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKuchareczko, sielankowo bo i jesień nas rozpieszcza. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńwygląda bajecznie!
OdpowiedzUsuńp.s. uwielbiam nazwę tego ciasta, pięknie brzmi :)
Kaś, masz racje nazwa dobrze pasuje do ciasta. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń